poniedziałek, 24 lutego 2014

Sherpa Force

Chciala bym wam opisac nasza wczorajsza 'przygode' z biurem pracy SHERPA International FORCE mająca swoje oddziały w Opolu, Rzeszowie, Toruniu i Lublińcu.

Od jakiegos czasu szukalam pracy za granicą, jako ze nasza stala praca zaczyna sę dopiero pod koniec marca, postanowilismy ze na miesiac pojedziemy gdzies indziej i juz zaczniemy zarabiac na nowe auto.
I tak oto sposobem trafilam na to biuro posrednictwa pracy w Holandii.
Bylismy na spodkaniu z pracodawca holenderskim i "opiekunką" z biura.
Wszystko ładnie pięknie, dosłownie opisywali wszystko tak, ze lepiej juz byc nie mogło :) super godziny pracy, duze wypłaty, spokojne, czyste warunki mieszkaniowe co prawda w domkach typu bungalo, ale pani pokazywala zdjecia i wyglądały pięknie.
Nagle tydzien temu w poniedzialek dostalismy telefon, ze maja dla nas prace, od 24.02, tz od dziś. Kazała nam dowieść zaświadczenie o niekaralnosci z sądu i przyjechac podpisac wstepna umowe ( zaświadczenie o niekaralnosci- wow! to musi byc pozadna firma skoro nie przyjmuja osob karanych-pomyslalam). Pojechalismy, podpisalismy, wszyscy usmiechnieci i zadowoleni, kazala byc 23.02 na miejscu w Holandii podala nam adres i koniecznie bysmy tam byli o 9 rano bo wtedy lokuja ludzi na domki i rejestruja w "biurze". 
W sobote wyjechlismy o 15 by dotrzec na czas, w ten wyjazd zainwestowalismy ostatnie oszczednosci z nadzieją ze szybko się "odkujemy" bo przeciez gwarantowali dobrze platna prace.
Dojeżdzamy na miejsce.
I juz wiem ze wdepnelismy w takie gówno.. z ktorego trzeba bedzie uciekać.

Moje pierwsze wrazenie -WOW - ile tu "bud"! nie wiedzielismy gdzie jechac ? gdzie to biuro? zapytalismy starszego pana w dresie nike, powiedzial by jechac do "najwyzszego domku z kopułą" ok to bylo latwe bo wszystkie bungale wyglaaly tak samo, i jedna chatka wyzsza niz wszystkie. I kolejny szok, pod tą zbitą z desek "pakamerą" stało ok 30 osob z bagazami, niektorzy zawinienci w koce, inni klnący na to miejsce. Było zimno, w budce siedzial zamkniety jakis facet i nikogo nie wpuszczal, stalismy tam 4 godziny, by dostac "przydzial" na domek, przez ten czas duzo sie dowiedzielismy, np to ze wiekszosc z tych biednych i zmarznietych osob czeka juz tak od 5 rano, przypominam ze bylo to juz dobrze po 9 wiec siedzieli na zimnie pod ta buda jakies 4,5 godziny. Plus 4 godziny czekali na przydział, wiec jakies 8 godzin pod buda zbita z desek. Dowiedzielismy sie tez ze jest 5 pralek na 300 osob tam mieszkajacych, sami polacy, jedna dziewczyna awanturowala się tez gdyz obiecali ze przyjedzie jej chlopak  - i owszem przyjechal, ale ulokowali go 30 km od niej w innym miejscu, a umowa byla inna, mieli byc razem.
Dostalismy klucz, czipy do pracy, i mielismy czekac na info co dalej.

jednak najgorsze bylo dopiero przed nami. Odnaleźliśmy nasz "domek" przywitała nas piana ok 50 letnia ukrainka, i jej rownie nawalony 30 letni polski narzeczony. Na stole tachały się puszki i butelki po wodce, siedzial tam tez ok 20 letnio chlopak, ale tak ujarany ze raczej ne zarejestrowal naszego pobyu tam. Bród i smród, weszlam do naszego "pokoju" mój mąż poszedl się wykąpać, a ja siadłam na łóżko i zaczełam płakać, głośna muzyka nie pozwalała mi skupić myśli.
Mój mąż wrocił i poszlismy do "biura" powiedziec ze nie bedziemy tam mieszkac, jednak pan ktory siedzial w srodku powiedzial ze zamkniete i nie chcial nam otworzyc.
To był koniec, nie dalam rady dluzej nerwy i puscily, zaczelam jeszcze gorzej plakac a moj mąz postanowil ze wracamy do Polski.
Spakowalismy się i pojechalismy przed siebie, nawet nikt nie zarejestowal naszego wyjazdu.

Nie wiedzielismy co robic? jestesmy w Holandi, bez dachu nad głową, bez snu przez ostatnie 32 godziny..  a co najgorsze, bez pieniedzy i w dodatku byla niedziela.
Jedyną deską ratunku bylo nasze biuro pracy w ktorym pracujmy juz od 2 lat, wykonalam jeden telefon, opowiedzialam co się stalo,  na szczescie szef biura zgodzil się nas przyjac do pracy,  wrocilismy do miejsca w ktorym mieszkalismy caly zeszly rok, spodkalismy wielu znajomych, wkoncu moglismy odetchnac z ulgą.

NAPISALAM TO BY OSTRZEC OSOBY KTORE JADA ZA GRANICE PRZEZ JAKIES BIURA W POLSCE, A W SZCZEGOLNOSCI PRZEZ TO SHERPA.

podam wam dwa wiarygodne biura w ktorych pracowalam
fix peersonaaldiensten

My bylismy razem, udalo nam się uciec, zalatwic cos innego, ale byly tam tez dziewczyny samotne, ktore musialy tam zostac bo przyjechaly busem.
Jezeli ktos chcial jechac z tej firmy niech się 10 razy zastanowi, a jak i tak sie zdecyduje to zaopatrzy sie w duza gotowke by bylo za co wracac do polski...

23 komentarze:

  1. aż włos na głowie się jeży! skoro takie warunki mieszkaniowe to nie potrafię wyobrazic sobie jak mogłaby wyglądać praca czy wypłata. Polak, pod Polakiem dołki kopie. aż wstyd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikomu nie zycze takich przygód, my mielismy gdzie uciec, a co gdyby ni bylo wyjscia? ...

      Usuń
  2. Jestem w szoku.. jak ludzie ludziom.. jeszcze wiele osób jedzie tam z ostateczności bo ich rodzina nie ma za co żyć i muszą tam zostać.. jestem w szoku :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiele osob tez sie zaporzycza na takie wyjazdy.........

      Usuń
  3. Dzięki za opowieść i za linki ! Kolejne biuro do odstrzału, szukam dalej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Duijndam International polecasz to biuro?
    mozesz napisac cos wiecej na email?
    jak z noclegami,wypłaytami i w ogole z godzinami?
    Sythev777@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. domki sa bardzo ladne, wyplaty co tydzien, godziny zaleza od pracy, czy to pole szklarnia czy magazyn.. roznie jest :) zalezy gdzie sie trafi

      Usuń
    2. A jak jest z godzinami jest te 32h min. ??

      Usuń
    3. Hey Monika mam pytanie mam zamiar jechać do pracy z biura Duijndam International czy warto tam jechać?

      Usuń
    4. Odpisz ma emaila agusia769@interia.pl

      Usuń
  5. A wiesz moze jak z covebo? Dostaliśmy ofertę od nich ale są opinie pozytywne i negatywne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam

    Co to tej firmy to musiałaś trafić na na złego pracodawce. Mój szwagier jest w firmie która produkuje sery miejscowość Almere i sobie chwiali mieszka w pokoju 2 osobowym. Kasa się zgadza ... sam będę jechał przez tą firmę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ku przestrodze!
    Opiszę co mnie spotkało w Sherpie, aktualnie jeszcze przebywam tutaj do niedzieli.
    Mianowicie odkąd tu przyjechałam t.j. 27.12.15r nie otrzymuję zarobionych pieniędzy. Mimo licznych próśb, maili, telefonów, osobistych wizyt w biurze pieniędzy brak. W biurze próbowano mi wmówić, iż otrzymałam swoje pieniądze przelewem na konto kilka dni wstecz, rzecz jasna środki nie dotarły. Zażądałam potwierdzenia przelewu, nie otrzymując go. Dodam, iż rozmowa podczas wizyty w biurze była nagrywana. W temat wkroczył mój prawnik z PL, kontaktował się z biurem w PL. Ustalono, iż wszystkie nieścisłości wynikające z dokumentacji (solarisy) oraz braki w wypłatach zostaną uregulowane jak najszybciej. Zbliżał się dzień kolejnej wypłaty i tu zaskoczenie - podpięto mi w systemie solarisy z samymi rozchodami (kosztami pobytu) bez przychodów czyli tego co zarobiłam. To co znajdywało się w owych dokumentach było nieczytelne i absolutnie nie przystające do faktów, daty, kwoty, ilość dni przepracowanych, same braki, jedyne co się zgadzało to pieniądze, które zabierała dla siebie Sherpa. Wtedy się przelało. Skończyły się grzeczności i uprzejmości oraz proszenie o wypłaty i korekty. Poinformowałam o posiadanym nagraniu prokurenta firmy oraz księgowego, Ci ludzie nie chcieli dać wiary, iż od tak długiego czasu robiłam wszystko co w mej mocy by wyprosić należne środki. Dopytywali czy w ogóle w biurze byłam, rozmawiałam, słałam maile na servisdesk. Nagranie miażdży domniemanie o robieniu szumu o nic, a próba zbycia mnie kłamstwem o realizacji przelewu to bezczelność i jawne okradanie. W dniu wczorajszym wysłano mi zaliczkowo! 200 euro ze zgromadzonych zaległości( bez solarisa) i... zwolniono mnie :):):) Reszty środków nadal brak, ale przynajmniej mam za co żyć lub zmienić miejsce pobytu. Tu również był problem bo jak ruszyć się z danego miejsca bez pieniędzy? Pana w busie nie przekonaloby, iż Sherpa wyszarpała ode mnie moje wypłaty ,a gdy je wreszcie otrzymam to zapłacę mu kiedyś za powrót do PL :P
    Dodam, iż prócz osób w biurze w NL wszystkie osoby wokół dostrzegały istniejący problem, mój prawnik, prokurent firmy, księgowy, osoba mnie rekrutująca w PL, holendrzy. Sprawa trafi prawdopodobnie do Sądu, popularne tu bywają również związki zawodowe. Firma niestety nie postąpiła w ten sposób ze mną jedyną, wracając busem do mieszkania z towarzyszami z innej zmiany usłyszałam w busie, iż jeden z nich otrzymał 2 euro wypłaty , drugi jest bez nadanego numeru sofi więc z zarobionych 220 eur otrzymał 4,90 e (podobno taki % zabierają gdy nie posiada się owego numeru), innemu brakowało 130 euro w wypłacie itd.
    Wszystkich Państwa przestrzegam przed agencją Sherpy. Gdyby nie ludzie na miejscu, którzy mnie karmili, pożyczali pieniądze i podtrzymywali na duchu , taka osoba jak ja po prostu by "zginęła". Ogromnym problemem było indywidualne ubezpieczenie, które posiadam opłacając we własnym zakresie. Należało je opłacić by iść do pracy, ale za co skoro Sherpa nie wypłacała pieniędzy? a gdyby coś w ten czas mi się stało? Z pomocą przyszedł kolega z pracy pożyczając środki na jego opłacenie. I tak jest ze wszystkim odkąd tu przyjechałam. Cieszę się jak dziecko mając 200 euro zaliczkowo!! na koncie, większej części brakuje nadal, ale z tym jakoś przetrwam. Jeśli ktoś zastanawia się Sherpa vs inna agencja - jedzcie gdzie indziej.

    Pozdrawiam i życzę wszystkim powodzenia

    Emilia Firaza

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiedzcie coś o Nl Jobs

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiedzcie coś o Nl Jobs

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sherpa... dzięki tej agencji jestem na minusie ponad 200 euro, ponieważ panom z biura nie chciało się jechać do skrzynki aby odebrać mój numer sofi. Dzięki czemu za ostatnie 5 dni nie otrzymałam wypłaty. Pracowałam w A-Ware koło Zeewolde. Wypłaty to był śmiech na sali. Przeczekałam równo 3 tygodnie, żeby zobaczyć na jakich zmianach ile zarobie. No i zarobiłam. Za 5 dni/8h na nockach 150 euro. Mieszkanie na parku w bungalowie, ale lepsze określenie to karton. Jeden karton obok drugiego. Dwóch panów pracujących w biurze na parku to pomyłka. Bez samochodu ani rusz, oferują rowery dla każdej nowej przybyłej osoby, a prawda jest zupełnie inna, przez 3 tygodnie starałam się o rower, żeby móc chociaż podjechać do sklepu oddalonego od parku 8 km. W rezultacie musiałam prosić obcych ludzi, a roweru się nie doczekałam. Jedyny i to największy plus, że poznałam mnóstwo miłych i pomocnych ludzi. A odnośnie samej pracy. Jako inpaker na raspach nie było źle, trochę monotonnie, ale praca na produkcji przy lince raczej wszędzie tak wygląda. I tak miałam szczęście, bo przynajmniej było tempo, a nie zastój jak na dziale wyżej. Kierownictwo miłe i pomocne. Z tego miejsca pozdrawiam najlepszego na świecie operatora Gorana! Moja konkluzja na temat Sherpy jest jedna: Ściema, ściema, ściema. Pani w biurze pięknie opowiadała jak to miałam mieszkać w samym Almere, potem w Zeewolde, a potem wyszło jak napisałam. Nie wiem jak z pracą i mieszkaniem w innych miejscowościach, ale Bungalo Park Zeewolde-Texas ( fanpage do znalezienia na facebook'u).
    PRZESTRZEGAM I NIE POLECAM!
    P.S. ZDJĘCIE DOMKÓW JEST NIEAKTUALNE PONIEWAŻ OD ROKU MIESZKAJĄ W NICH UCHODŹCY, BUNGALOWY SHERPY SĄ OBOK I W NICZYM NIE PRZYPOMINAJĄ TYCH ZE ZDJĘCIA.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że są tutaj opisywane takie kwiatki. Warto wiedzieć. Firma w Niemczech to nie lada wyzwanie i nie każdy się do tego nadaje.

    OdpowiedzUsuń