środa, 30 września 2015

Nowe smaki w diecie malucha.

Moj syn, moj Dawid, konczy jutro 5 miesięcy, od momentu ukonczenia przez niego 4 miesiecy rozszerzam mu diete, bywało różnie, chyba jak kazda mama zaczynałam od marchewki, pierwsza proba byla nieudana, nie smakowalo małemu i nie chciał otwierać buzi.
Wiec odpuscilam na jakis czas, po paru dniach znów sprobowalam dać mu marchewkę, tym razem ugotowalam sama, zblendowalam, i znów klapa, nawet nie chciał wziąć do ust.
Odpuscilam, odczekalam pare dni i znów kolejna proba, ze słoiczkiem z gerbera. SUKCESS! smakowalo , na poczatek 2-3 lyzeczki i tak przez 3 dni, obserwowalam czy nie ma alergii, jak reaguje, i jak kupki, bylo oki, marchewka i pietruszka to najbardziej alergenne warzywa.
Nastepnie maly zasmakowal kalafior, no cóz, nie smakowalo.
W miedzy czasie strasznie polubil kaszke ryzową bananową.
Nastepnie owocki, jabłuszko taaak! to tygrysek lubi najbardziej, bananek, sliwka, pozniej juz zlozone deserki z 2-3 owockow. I oczywiscie zupki, jarzynkowa, marchewkowa z ryzem, delikatne jarzynki, dynia z ziemniaczkami ( smierdzi okropnie ale Dave smakuje), marchewka z ziemniaczkiem, caly czas probojemy nowosci, a juz od jutra mozemy probowac dan z mięskiem po 5 miesiącu!
Noi gluten.....
Od jutra wprowadzamy gluten, pod postacią kaszki mannej, 2 g dziennie do mleczka przez 2 miesiące, nie mam zamiaru kombinowac, akurat to mam zamiar robic "książkowo". Chyba wszystkie mamy boją się wprowadzania glutenu..


sobota, 12 września 2015

Po 4 miesiącach czas i na ta notkę..


PORÓD
Oczekiwania vs. Rzeczywistość.
Chyba jak każda ciężarna zastanawiałam się jak to wszystko wyglądać będzie u mnie, oglądalam "porody" w uk, czytałam opowiesci innych dziewczyn i nastawialam się na najgorsze mimo ze wiele kobiet opisywalo swoj poród baardzo ładnie.
Miałam w planach jeszcze przed pojechaniem do szpitala się ogolić wykąpac przygotować itp.
Nastawialam się na mega ból ale liczyłam ze szybko pojdzie.
Rzeczywistość była inna.
30 kwietnia mialam wizyte u doktora o 7  rano, juz dzien wczesniej odnotowywalam regularne skurcze co 10-12 minut ale nie byly jakos bardzo bolesne dalo się je "przeleżec" na łóżku. Pan doktor mnie zbadał i powiedzial ze mam rozwarcie na 2 palce, skroconą szyjkę do zera i wszystko gotowe do porodu, polecił mi jechac do szpitala wrazie kolejnych boli, jezeli by nie bolalo mialam czekac do poniedzialku czyli do 4 maja ( moj termin) i jechac do szpitala.  Wrociłam do domu, i znów zaczeło boleć, wiec wzielam prysznic, uszykowalam moja tereske do ogladania przez obcych (;/). Położyłam się właczyłam film, kolo 14 znow dostalam skurczy tym razem bardziej bolesnych i co 7 minut! Zadzwonilam po mame, by wrocila z pracy i zawiozła mnie do szpitala, szybko przyjechala i pojechalysmy!
NA PORODÓWCE przywitała mnie gruba dosc stara położna, słowami " tu nie wolno wchodzić!" na co moja mama odpowiedziała ALE ona rodzi!! na co stara " wejsc tu i sie przebrac w koszule " my z tego wszystkiego nie wzielysmy torby z auta wiec moja mama powiedziala że poleci szybko po nią na co gruba odpowiedziala " to z czym żeście przyszły?!" .. no nic mama przyniosla torbe mi lzy leciały strumieniami ze strachu, zapytalam grubej czy moge zalozyc spodnie od pizamy na co ona z wyrzutem do mnie " w spodniach będzie rodzić? jak bede badać!" byłam przerazona, w tej kobiecie nie bylo zadnej empatii do tego odnosila sie do mnie w osobie trzeciej. Trafiłam na łóżko porodowe lzy dalej jak lecialy tak lecialy i nie umialam tego opanować, stara podpiela mnie do ktg i .. zbadała, myslalam ze umre bolalo jak cholera wciskala paluchy na chama bez najmniejszego wyczucia, stwierdziła ze sa 2 palce i dzis nie urodze. Po jakiejs godzinie odpiela ktg zaczelo sie wypelnianie papierów itp jej pytania powalaly z nog, "męza to ma?" bez jaj..
leżałam na łożku porodowym do obchodu, przyszedł lekarz, zbadał mnie, ( o dziwo nie bolało!) dalej było 2  palce, powiedział ze da mi dolargan przeciwbólowo i zebym przespala noc bo najprawdopodobniej jutro sie rozkreci i zebym miala siłe. Na noc przyszła nowa zmiana położnych, nieco milszych. 
O 4 rano skórcze wrociły ze zdwojoną siłą, bolały mnie plecy i dupa, nie brzuch.
na dzień znow przyszly nowe położne i praktykantka, ktora podłączyła mnie do ktg i caly czas przy mnie siedziała, skorcze byly co 5-4 minut i pisaly sie na 100% fakt, bol byl juz znacznie silniejszy. Po obchodzie lekarz zaprosil mnie na badanie tym razem bolało a bylo 3 palce i wykonal "masaz" szyjki..  powiedział ze do poludnia to juz będzie po wszystkim. Troche mnie to ucieszylo bo byly na zmianie fajne położne.
Niestety do polodnia nie urodziłam a jedynie bole nasiliły sie i byly juz co 3 minuty, wyłam , płakałam myslalam ze umre, moja mama byla ze mną. Pocieszała ze parte bole juz tak nie bolą jak te przy rozwieraniu szyjki, tylko ze mnie caly czas bolaly plecy i rozrywalo doslownie dupe na kawałki, brzuch mnie nie bolal.
i znów wybiła 18 i zmiana połozynych, nie zgadniecie kogo zobaczylam w drzwiach.. tak GRUBA PIZDE!!!! ktora mnie przyjmowala.
Kolo 20 bol juz byl taki ze nie moglam slowa z siebie wydusic plakalam i jeczaam jak opentana, skurcze co 2 minuty, stara przyszla mnie zbadac i kazala mi przejsc do zabiegowego na fotel ginekologiczny!!! blagalam ja zeby zbadala mnie na lozku tak jak lekarze ale ona nie!! na fotel i juz.. wyjac z bolu jakos tam doszłam a ona do mnie " witaminy w ciazy brala?" mowie ze tak.. na co ona " no naszprycowala chemią dziecko uroslo nie wiadomo jakie a teraz ryk.." zbadała mnie i mowi.. " jeszcze pół cm i bedzie pelne rozwarcie idziemy rodzic" byłam przerażona , znow trafiłam na łózko porodowe, ktg, i przyniosła piłke kazala na niej skkakać, juz wylam z bólu płakałam i sie darłam, cos mnie opętalo, w najgorszych snach nie wyobrazalam sobie takiego bólu, stara nie darowala sobie tekstow typu " jak nie bedziesz mnie sluchac to nie urodzisz i zgnijesz na tym lozku" przewracala oczami i robila glupie miny, a ja myslalam ze umre do tego jej zachowanie sprawialo ze czulam sie jak smiec.
Kolejne badanie, przy ktorych odeszły mi wody.. rozdarlam sie ze strachu bo nie wiedziałam co sie stalo.
stwierdziła ze nie moze mnie zbadac bo zabardzo wiezgam nogami odpycham sie i sie dre, zadzwoniła po lekarza, oczywiscie powiedziala ze nie daje sie zbadac i sie dre, niiemniej jednak przy lekarzu stala się wyjątkowo miła.
Znów jakimś dziwnym cudem badanie przez doktora nie bylo az tak bolesne jak przez nią mimo ze trwało dlugo bo lekaż musiał "wymacac" glowke dziecka. Okazało się ze mały jest ulozony plecami do moich pleców a glowkę ma odgiętą do tylu tak ze twarz poprzecznie wstawiała sie w kanal, przez co poród nie byl możliwy!!!!! Powiedział do mnie spokojnie ze maly jest zle ulozony i porod naturalny nie jest mozliwy i czy zgadzam się na cesarkę, krzyczałam ze zgadzam sie na wszystko niech to sie juz konczy!!
Po podpisaniu zgody i wymianie paru zdan z anestezjologiem wszystko juz pobieglo szybko, na sali operacyjnej mialam juz skurcze parte nie moglam oddychac myslalam ze sie udusze bo nie moglam przec, znieczulenie bylo dla mnie jak wybawienie, najpiekniejsze co mnie w zyciu spodkało.
po 5 minutach mały juz byl na swiecie i przywital mnie glosnymi krzykami, pokazali mi ze ma siusiaczka i przytulili jego buzke do mojej, noi zabrali.. bo mnie trzeba bylo "dokonczyc".
Trafiłam na położnictwo, musialam lezec plackiem i nie podnosic glowy, położna dała mi malego do cycka, pociumkał ze 2 razy troszke polezelismy i go zabrali, gdy znieczulenie zeszlo ból rany byl straszny ale dostalam morfine i zasnęłam.
Pierwszy dzien po cc był cieżki  musialam po 12h wstac , mialam 2 proby, za pierwszym razem tylko usiadlam i zbladłam jak sciana wiec znow sie polozylam, za drugim razem dopiero wstalam i pchajac malego w szpitalnym lozeczku zrobilam pare krokow nawet poszlam się umyc troszkę.
Z kazdym kolejnym dniem bylo lepiej.
Do tego Tatus zrobil nam niespodziankę i we wtorek przyjechal po nas do szpitala!

podsumowującmoj poród w ksiazeczce jest zapisany jako 18 godzinny zakonczony cc ze wskazan nagłych.
Przez te 18 h caly czas mialam bole krzyżowe.
Wredna chamska położna sprawiała ze czułam sie jak śmieć.

bólu nie zapomniałam witając malego na swiecie.