Chciala bym wam opisac nasza wczorajsza 'przygode' z biurem pracy SHERPA International FORCE mająca swoje oddziały w Opolu, Rzeszowie, Toruniu i Lublińcu.
Od jakiegos czasu szukalam pracy za granicą, jako ze nasza stala praca zaczyna sę dopiero pod koniec marca, postanowilismy ze na miesiac pojedziemy gdzies indziej i juz zaczniemy zarabiac na nowe auto.
I tak oto sposobem trafilam na to biuro posrednictwa pracy w Holandii.
Bylismy na spodkaniu z pracodawca holenderskim i "opiekunką" z biura.
Wszystko ładnie pięknie, dosłownie opisywali wszystko tak, ze lepiej juz byc nie mogło :) super godziny pracy, duze wypłaty, spokojne, czyste warunki mieszkaniowe co prawda w domkach typu bungalo, ale pani pokazywala zdjecia i wyglądały pięknie.
Nagle tydzien temu w poniedzialek dostalismy telefon, ze maja dla nas prace, od 24.02, tz od dziś. Kazała nam dowieść zaświadczenie o niekaralnosci z sądu i przyjechac podpisac wstepna umowe ( zaświadczenie o niekaralnosci- wow! to musi byc pozadna firma skoro nie przyjmuja osob karanych-pomyslalam). Pojechalismy, podpisalismy, wszyscy usmiechnieci i zadowoleni, kazala byc 23.02 na miejscu w Holandii podala nam adres i koniecznie bysmy tam byli o 9 rano bo wtedy lokuja ludzi na domki i rejestruja w "biurze".
W sobote wyjechlismy o 15 by dotrzec na czas, w ten wyjazd zainwestowalismy ostatnie oszczednosci z nadzieją ze szybko się "odkujemy" bo przeciez gwarantowali dobrze platna prace.
Dojeżdzamy na miejsce.
I juz wiem ze wdepnelismy w takie gówno.. z ktorego trzeba bedzie uciekać.
Moje pierwsze wrazenie -WOW - ile tu "bud"! nie wiedzielismy gdzie jechac ? gdzie to biuro? zapytalismy starszego pana w dresie nike, powiedzial by jechac do "najwyzszego domku z kopułą" ok to bylo latwe bo wszystkie bungale wyglaaly tak samo, i jedna chatka wyzsza niz wszystkie. I kolejny szok, pod tą zbitą z desek "pakamerą" stało ok 30 osob z bagazami, niektorzy zawinienci w koce, inni klnący na to miejsce. Było zimno, w budce siedzial zamkniety jakis facet i nikogo nie wpuszczal, stalismy tam 4 godziny, by dostac "przydzial" na domek, przez ten czas duzo sie dowiedzielismy, np to ze wiekszosc z tych biednych i zmarznietych osob czeka juz tak od 5 rano, przypominam ze bylo to juz dobrze po 9 wiec siedzieli na zimnie pod ta buda jakies 4,5 godziny. Plus 4 godziny czekali na przydział, wiec jakies 8 godzin pod buda zbita z desek. Dowiedzielismy sie tez ze jest 5 pralek na 300 osob tam mieszkajacych, sami polacy, jedna dziewczyna awanturowala się tez gdyz obiecali ze przyjedzie jej chlopak - i owszem przyjechal, ale ulokowali go 30 km od niej w innym miejscu, a umowa byla inna, mieli byc razem.
Dostalismy klucz, czipy do pracy, i mielismy czekac na info co dalej.
jednak najgorsze bylo dopiero przed nami. Odnaleźliśmy nasz "domek" przywitała nas piana ok 50 letnia ukrainka, i jej rownie nawalony 30 letni polski narzeczony. Na stole tachały się puszki i butelki po wodce, siedzial tam tez ok 20 letnio chlopak, ale tak ujarany ze raczej ne zarejestrowal naszego pobyu tam. Bród i smród, weszlam do naszego "pokoju" mój mąż poszedl się wykąpać, a ja siadłam na łóżko i zaczełam płakać, głośna muzyka nie pozwalała mi skupić myśli.
Mój mąż wrocił i poszlismy do "biura" powiedziec ze nie bedziemy tam mieszkac, jednak pan ktory siedzial w srodku powiedzial ze zamkniete i nie chcial nam otworzyc.
To był koniec, nie dalam rady dluzej nerwy i puscily, zaczelam jeszcze gorzej plakac a moj mąz postanowil ze wracamy do Polski.
Spakowalismy się i pojechalismy przed siebie, nawet nikt nie zarejestowal naszego wyjazdu.
Nie wiedzielismy co robic? jestesmy w Holandi, bez dachu nad głową, bez snu przez ostatnie 32 godziny.. a co najgorsze, bez pieniedzy i w dodatku byla niedziela.
Jedyną deską ratunku bylo nasze biuro pracy w ktorym pracujmy juz od 2 lat, wykonalam jeden telefon, opowiedzialam co się stalo, na szczescie szef biura zgodzil się nas przyjac do pracy, wrocilismy do miejsca w ktorym mieszkalismy caly zeszly rok, spodkalismy wielu znajomych, wkoncu moglismy odetchnac z ulgą.
NAPISALAM TO BY OSTRZEC OSOBY KTORE JADA ZA GRANICE PRZEZ JAKIES BIURA W POLSCE, A W SZCZEGOLNOSCI PRZEZ TO SHERPA.
podam wam dwa wiarygodne biura w ktorych pracowalam
fix peersonaaldiensten
My bylismy razem, udalo nam się uciec, zalatwic cos innego, ale byly tam tez dziewczyny samotne, ktore musialy tam zostac bo przyjechaly busem.
Jezeli ktos chcial jechac z tej firmy niech się 10 razy zastanowi, a jak i tak sie zdecyduje to zaopatrzy sie w duza gotowke by bylo za co wracac do polski...