Jestem w 7 miesiącu ciąży, od poczatku bałam się rozstępow, dlatego gdy tylko zaczełam 4 miesiąc ciąży zaopatrzyłam się w krem przeciw rozstępom, posłuchałam pani w drogerii i na pierwszy ogień kupiłam Lirene będe mamą. Po pierwsze rozczarował mnie jego zapach, ten krem poprostu śmierdzi, gdy wąchałam go z opakowania wszystko było ok, lecz rozprowadzony na skórze zaczynal smierdzieć. Nastepnym minusem bylo kiepskie wchlanianie przez moją skore tego kosmetyku, musialam się dlugo namasowac by chociaz troche sie wchlonąl , do tego pozostawial po sobie tłustą warstwę która pozniej wcierała mi się w ciuchy. Niedawno mi się skończyl, czyli dosc wydajny zwazając na to jakie ilosci w siebie wsmarowywałam, nie mniej jednak dorobiłam się rozstępów, czyli w moim przypadku się nie sprawdził, wogole.
A oto moje tygrysiaki :
Postanowiłam zmienic krem, na Bephanten mummy. Moze na poczatek napiszę cos na temat opakowania, krem jest w tubce z pompką ktora chyba miala uatrakcyjnic opakowanie ale wg mnie utrudnia troche uzytkowanie. Ale mimo wszystko wygląda fajnie.
Teraz coś na temat kremu, Po pierwsze zapach, jest duzo znosniejszy niz Lirene, mogla bym powiedziec ze jest taki slodki, pudrowy i dlugo utrzymuje sie na skorze.
Krem nie jest wydajny, bardzo szybko sie wchłania i trzeba go sporo wycisnąć ;-) wiec na jednorazową aplikacje idzie go calkiem sporo. Odnosze wrażenie ze po wcieraniu kremu w rozstepy tak jak by lekko bladły i puki co nie robi się ich wiecej.
Nie pozostawia az tak lepkiej warstwy jak lirene.
Żałuje ze wczesniej nie slyszałam o tym kremie, napewno od razu bym go zakupila.
kosztował mnie 38zł wraz z gratisowym bephanten baby :)
A tak wyglądam w 28 tygodniu ciąży :
"spora" juz ze mnie przyszła mama ;-)
No ale przestałam się przejmować wagą, przeciez nic na to nie poradze.
Poźniej będzie dieta!